PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1458}

2001: Odyseja kosmiczna

2001: A Space Odyssey
7,7 139 954
oceny
7,7 10 1 139954
8,8 48
ocen krytyków
2001: Odyseja kosmiczna
powrót do forum filmu 2001: Odyseja kosmiczna

To zresztą wciąż powtarza się w filmach Kubricka. Chce, abyśmy padali przed nim na kolana. Bez przesady...

ocenił(a) film na 10
tatus

Tak się zastanawiam, czy mógłbyś tę myśl rozwinąć? Nie wiem, czy dobrze rozumiem... Większość zaznajomionych z Odyseją dyskutuje właśnie nad TREŚCIĄ filmu, bo przeplata się w niej mnóstwo różnych wątków i jest ona niezwykle wciągająca. Pochodzenie człowieka, zagadka jego istnienia, pytanie o życie w kosmosie, Boga i w końcu o przyszłość rodzaju ludzkiego. Czy to mało???
Prawdopodobnie jest ona równie głęboka jak treść traktatów egzystencjalnych, religijnych czy filozoficznych. Wydaję mi się, że trudno skwitować ten film takim frazesem jak "przerost formy nad treścią". To powiedzonko tak naprawdę niewiele wyjaśnia, tymbardziej jako komentarz do Odyseji.

Padać na kolana? Nie odczułem takiej presji :) Uważam, że Kubrick, przeciwnie do niektórych współczesnych twórców, realizował swoją wizję bez oglądania się na widownię, krytyków, na nurty i mody.

Może po prostu odczułeś respekt?

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 6
Michal_N

Forma filmu jest nowatorska, a jeszcze bardziej nowatorską była 40 lat temu, gdy kręcono film. Tu nie mam zastrzeżeń, może poza tym, że mistrz przesadził z rozwlekłością niektórych scen - albo płacono Mu od metra taśmy, albo chciał odegrać walca w całości.
Warstwa treściowa była uboga i wtedy, i dziś.
Zasadnicze tematy, o których piszesz, godne traktatu filozoficznego, zostały ledwie tknięte. Tam nie ma nic odkrywczego, chyba że dla ludzi, którzy pierwszy raz w życiu dzięki filmowi uświadomili sobie, że prawdopodobnie pochodzimy od małpy, że być może rozum człowieka został przywleczony z kosmosu, że może są poza Ziemią inne formy życia, nawet inteligencji, a komputery mogą się kiedyś zbuntować.
Takie emocje przeżywał mój dziesięcioletni syn, gdy oglądał ze mną 2001-OK kilka dni temu. Ludzie dorośli mają te problemy filozoficzne z grubsza uporządkowane, inaczej nie mogliby z tym żyć. I nie o to chodzi, że film nic nie wyjaśnia - wiadomo, że nie może. Przy swojej monumentalnej formie 2001-OK nawet nie zagłębia się w temat. Przesłanie jest co najwyżej mizerne.
Wystarczy porównać 2001-OK z powieściami Lema. Tam lekkie w formie, krotochwilne nawet rozmowy Trurla z Klapaucjuszem niosły otchłannie głębokie treści. Tu McFilozofia dla Amerykanów.
To nie jest tak, że nie doceniam dzieła. 6/10 to ocena pozytywna, a kilka scen zapadło mi w pamięci:
Odkrycie przez małpę narzędzia, a właściwie broni - scena przepiękna ze
względu na formę właśnie - cudowna muzyka zgrana z uderzeniami kością i gruchotanie czaszki zwierzęcia. Bo co do treści to w National Geografic lub Animal Planet ciekawsze pomysły małp są na porządku dziennym.
Wzruszająca rozmowa kosmonauty z córką: Tato - kiedy wrócisz? Niedługo, i coś Ci przywiozę. Mnie chwytało za serce, bo pięć lat byłem poza domem i wciąż słyszałem to pytanie od synka. I też wciąż Mu obiecywałem, że wrócę niedługo i coś przywiozę...
Zachowanie kosmonautów po znalezieniu monolitu - identyczne jak małpoludów
No i świetny HAL9000...
Ale to zdecydowanie za mało, żeby uznać ten film za arcydzieło.
A u Kubricka drażni mnie nieco jego maniera - usiłuje płaskie scenariusze (ciekawe, że zazwyczaj własne) podnieść do rangi traktatów filozoficznych:
2001 OK to jeden przykład.
Oczy szeroko zamknięte - masoneria na piedestał?
Full Metal Jacket - rozliczenie z Wietnamem po 20 latach - gdzież mu do Plutonu czy Czasu Apokalipsy?
Lśnienie - tylko demoniczny Nicholson uratował ten film.
Nie znam Dra Strangelove ani Mechanicznej Pomarańczy, ale aż boję się obejrzeć, żeby się nie rozczarować.
Sprowokowałeś mnie do wynurzeń, ale to nic.
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 10
tatus

Dzięki za odpowiedź. Teraz już wiem, skąd ten nick :)
Podobnie jak Ty, nie wiem, czym kierował się Kubrick, decydując o czasie trwania poszczególnych scen w swoich filmach. Miał po prostu swój własny styl, który nie musi wszystkim przypaść do gustu. Uważam, że był to styl oryginalny, lekki i niezobowiązujący, pozbawiony gwałtowności i bezpośredniości typu "kawa na ławę" (cecha większości współczesnych superprodukcji).
Jeśli Twój syn przeżywał jakieś emocje przy Odyseji, to dla mnie jest to dowód na ponadczasowość tego filmu... Możliwe, że przemawia do widzów w określonym wieku.

Gdyby Kubrick jeszcze pogłębił filozoficzną warstwę filmu, to wyszedłby gniot pretendujący do bycia traktatem, ciężki, toporny, nie nadający się do oglądania. Na szczęście w filmie pada bardzo mało słów i dzięki temu reżyser ustrzegł się popadnięcia w patos i natrętny intelektualizm. Jeśli już używać języka skrajności, to naprzeciwko "McFilozofii" mamy europejski, ideologiczny bełkot. Kubrick miał własną wizję.
Ciekawe jest porównanie z Lemem. Jak wiadomo, Odyseja to jedyny film SF, który podobał się pisarzowi. Zresztą klimat filmu przypomina mi jego powieści.

Czytając listę scen, które zapadły Ci w pamieć, wydaje mi się, że nie odpowiadają Ci przede wszystkim intencje reżysera: by "powalić na kolana", by pozować na filozofa, by mu więcej zapłacono, by przekazać swoje "mizerne przesłanie".
Osobiście nie znam tych intencji, a obchodzi mnie jedynie film: jego świat, sposób przedstawienia, surrealizm, klimat, emocje, pytania, jakie są przez niego prowokowane.

Nie widziałem dotychczas "Oczu.." i "Mechanicznej Pomarańczy". Natomiast Full Metal Jacket uważam za bardzo dobry dramat "wojskowy" (bo raczej o wojsko w nim chodzi, niż o wojnę...). Zdziwiłbym się, gdyby jakikolwiek film tego gatunku dorównał "Czasowi apokalipsy". "Lśnienie" należy do moich ulubionych. Wszystko jest tam bardzo bliskie ideału. Scenariusz i genialne dialogi (King plus Kubrick), dozowanie napięcia, piękne zdjęcia, aktorstwo, wspaniała scenografia i doskonała realizacja, połączenie tego wszystkiego w zgrabną całość. Nie wiem, czego można jeszcze od filmu oczekiwać...

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 6
Michal_N

Widzę, że nie ma między nami istotnych rozbieżności co do oczekiwań wobec filmów. Wśród Twoich ulubionych jest równie dużo filmów o dużym ładunku uczuciowym, co wśród moich, reprezentujemy pewnie podobny typ wrażliwości.
A fakt, że zachęciłem synka do wspólnego obejrzenia Odysei najlepiej chyba świadczy o tym, że uważam film za wartościowy, a nie gniot.
Drażni mnie nieco maniera Kubricka, a toleruję ją np. u Lyncha, tak bywa.
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 10
tatus

Jestem nieco zbulwersowany twoją wypowiedzią. To czy film uznajemy za arcydzieło, gniot, czy też przeciętny zostawmy ocenie indywidualnej. Ale pisanie o przesłaniu i treściach tego filmu jako o McFilozofii dla Amerykanów jest nie na miejscu. W ogóle twoje zdanie "przewaga formy nad treścią" w tym przypadku powinno być zastąpiona zdaniem "przewaga treści nad formą". Propnuję spróbować powtórnie obejrzeć ten film i zastanowić się czy jest on rzeczywiście tylko o problemie pochodzenia człowieka i wpływu obcych cywilizacji na jego rozwój (ja bym to zostawił teologom i naukowcom). W tym filmie są treści o wiele bliższe naszemu życiu codziennemu. To co w chwili kręcenia filmu nie było jeszcze znamienne dla tak zwanego cywilizowanego świata, w dniu dzisiejszym jest bardzo widoczne. Chodzi mianowicie o problem samotności człowieka we współczesnym świecie zdominowanego przez rozwijające się technologie, zanik reakcji emocjonalnych i uczuciowości w sensie szeroko pojętej humanistyki, pytanie czy jesteśmy rasą, która rozwija się we właściwym kierunku. Jeżeli potrafisz sobie z tym wszystkim poradzić i nie budzi to twojego niepokoju oraz masz te problemy uporządkowane, to gratuluję. Ale zapewniam cię, że stanowisz nieliczny wyjątek. Owszem spotkamy ludzi dla których takie problemy nie istnieją, bo nie mają czasu, nie potrafią lub nie chcą się nad nimi zastanowić. Tymczasem proszę zwrócić uwagę np. na problem jak rozwój technologii telekomunikacyjnych wpływa na nasze bezpośrednie kontakty z otoczeniem: zdecydowanie mniej jest kontaktu bezpośredniego, i czy tego chcemy czy nie, nie mamy tak naprawdę na to wpływu. To rozwój cywilizacji za nas decyduje o takich sprawach. Owszem są jednostki, których być może to nie dotyczy, ale do czasu. Natomiast jest pytanie czy ten rozwój następuje we właściwym kierunku. Kubrick i Clark mówią, że nie. Można się z nimi zgodzić lub nie, ale nie odmawiajmy Odyseji kosmicznej braku treści. I nie głośmy poglądów, że dotyczą one tylko McAmerykanów - one dotyczą ogólnie ludzkości.
Pozdrawiam.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones